Wszystkie nasze marzenia

02/03/2022, Mateusz Lesiuk

Zauważyć można, że każdy ruch społeczny czy filozofia kieruje się pięknymi i pociągającymi hasłami –  niesie na sztandarach wolność, miłość, szczęście i bezpieczeństwo całej rodzinie ludzkiej. Wyznacza przy tym jakiś cel, jakąś świetlaną przyszłość, do której należy dążyć. Jest to dość naturalne, bo przecież każdy z nas w takim szczęśliwym społeczeństwie chce żyć. Zasadne są jednak wątpliwości, które pojawiają się względem niektórych takich poglądów. Warto sobie więc zadać pytanie, czy któreś z takich marzeń rzeczywiście daje nadzieję na przyszłość i realny do osiągnięcia cel, czy może wszystkie piękne idee są tylko fałszywymi złudzeniem.

Marzenia o braterstwie

Ideą już niemłodą, ale mającą dziś wciąż liczne grono zwolenników jest komunizm. Karol Marks –  myśliciel, który położył podwaliny pod rzeczony pogląd, traktował historię ludzkości jako nieustanną walkę klas. Walka klas miała być „motorem historii”, który napędza wszystkie zmiany zachodzące w społeczeństwie. Istnieją według Marksa dwie klasy: proletariat, czyli będąca nieustannie pod ciężkim jarzmem panów klasa robotnicza oraz wyzyskująca robotników burżuazja. Autor twierdził również, że zmiany zachodzące w społeczeństwie są dwojakiego rodzaju – na początku długie i powolne zmiany ilościowe przechodzą gwałtownie w zmiany jakościowe. W praktycznym wymiarze oznacza to radykalne rewolucje, przemiany zmieniające całkowicie kształt społeczeństwa. Charakterystyczne jest dla tego poglądu również postrzeganie społeczeństwa przez pryzmat kapitału, dóbr materialnych. Stąd też Marks dążył do rewolucji światowej, która miała przynieść uciskanym robotnikom wymarzoną wolność i stworzyć świat idealnej wspólnoty. Świat pełen równości i braterstwa, w którym nie istnieje własność prywatna, a wszelkie dobra są własnością całej społeczności.

Nie ma tutaj rzecz jasna miejsca na omawianie całego spektrum tematów związanych z komunizmem – wiele jest książek czy artykułów, próbujących ująć zagadnienie całościowo, a w których i tak brakuje miejsca na wyczerpanie tematu. Spójrzmy zatem chociaż pobieżnie na tok rozumowania, który prezentuje Marks. Widzimy, że najpierw zauważa on pewne problemy, z którymi borykało sią społeczeństwo jego czasów – skutki rewolucji przemysłowej i związane z nią przemiany kulturowe. Następnie autor stawia diagnozę zaistniałej sytuacji, posługując się przedstawioną już koncepcją walki klas. Na koniec zaś proponuje rozwiązanie problemów – przeprowadzenie rewolucji światowej, mającej doprowadzić do powszechnej szczęśliwości. Tak jak wspomniano wcześniej – piękna wizja świata. Perspektywa całej wspólnoty ludzkiej, zmierzającej ramię w ramię ku świetlanej przyszłości, odrzucającej niepotrzebne ograniczenia i prymitywne przesądy – rozpaliła wiele serc nadzieją i gorliwością. Jak to zatem możliwe, że systemy totalitarne usiłujące zaprowadzić tę powszechną szczęśliwość, komunizm, doprowadziły do śmierci dziesiątek milionów ofiar? Hasła, w których wybrzmiewa braterstwo międzyludzkie, były powodem masowych eksterminacji, a piękny cel i motywacje nie uchroniły od okrutnych zbrodni. Coś zatem było nie tak, gdzieś na etapie diagnozy i wizji świata pojawiły się błędy, które musiały doprowadzić do porażki. Zanim postaramy się o odpowiedź na pytanie, co było nie tak, spójrzmy jeszcze na dwa bardziej współczesne przykłady ostatecznej perspektywy.

Marzenia o wielkości

Przykładami wizji świata, które zdają się spełnieniem wszelkich snów, są współcześnie plany koncernów technologicznych. W ostatnich miesiącach koncern Facebook (obecnie już koncern Meta) zaanonsował plany stworzenia tzw. Metaverse, czyli Internetu przyszłości. Ma to być przestrzeń, w której doświadczenie przebywania w wirtualnej rzeczywistości będzie tak samo realne, jak przebywanie w fizycznej, prawdziwej rzeczywistości. Ponadto, akcje użytkownika wykonywane w przestrzeni wirtualnej mają mieć realny wpływ na fizyczny świat. Koncern inwestuje więc w technologie wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości, aby w nadchodzących dziesięcioleciach zrealizować swoje ambitne plany. Skoro bowiem zaprojektować można dowolny świat wirtualny, przed ludzkością stają praktycznie nieskończone możliwości eksploracji, rozrywki i spełniania marzeń. I w tym przypadku widać piękną, pociągającą perspektywę szczęśliwej przyszłości. Skąd zatem obawy? Czy nie jest to naturalna droga rozwoju ludzkości? W tych pozornie obiecujących hasłach kryje się jednak coraz większy rozdźwięk z realnym światem, rzeczywistością, której nie można zaprogramować ani dostosować do swoich życzeń. Mimo iż wirtualny świat obiecuje rozwiązanie problemów, to dla wielu staje się ucieczką od rzeczywistości, nałogiem, który pochłania coraz bardziej i coraz więcej uwagi wymaga. A gdy następuje nieuchronny powrót do realności, kontrast pomiędzy pięknym fałszem a szarą, brzydką rzeczywistością staje się nie do zniesienia.

Inną perspektywę świetlanej przyszłości rysuje przed nami koncern SpaceX – dynamicznie rosnąca spółka specjalizująca się w dostarczaniu na orbitę okołoziemską ładunku przy bardzo niskim koszcie. Chociaż obecnie loty kosmiczne odbywają się jedynie w obrębie orbity, spółka ma w planach w ciągu najbliższych dekad ponowne lądowanie człowieka na Księżycu, a później – pierwszy w historii załogowy lot na Marsa i założenie tam stałej bazy. Hasłem, które motywuje SpaceX do działania jest „making human interplanetary species”, czyli uczynienie z człowieka gatunku międzyplanetarnego. Zauważmy, że i tutaj mamy do czynienia z piękną, absorbującą wizją, w której przeznaczeniem człowieka jest podróż do gwiazd. Skoro Ziemia jest już tak zdewastowana przez działalność człowieka, co stoi na przeszkodzie, aby przenieść się na tysiące innych planet? To marzenie jest jednak również obietnicą ucieczki od problemów, obietnicą bez pokrycia. Cała ludzkość nie przeniesie się na inne planety. Nawet w najbardziej ambitnych planach możliwości będą zbyt małe, aby się to udało. Loty kosmiczne odbywają się obecnie w skali pojedynczych ludzi. W niedalekiej, oczekiwanej przez wielu przyszłości – będzie to skala dziesiątek, lub setek osób. Ale na świecie żyje obecnie prawie osiem miliardów osób, a liczba ta gwałtownie rośnie. W porównaniu z tak ogromną rzeszą ludzi, loty kosmiczne są kroplą w oceanie potrzeb. Nawet jeśli w następnych dekadach powstanie na Księżycu czy Marsie stała baza, to będzie ona zdolna pomieścić w najbardziej optymistycznych scenariuszach setki lub tysiące osób. Będzie przy tym całkowicie zależna od dostaw zapasów z Ziemi. Innym problemem jest niewyobrażalna odległość Ziemi od najbliższych planet. W Układzie Słonecznym jest ich tylko kilka, zaś odległość do najbliższego układu planetarnego wynosi ponad 4 lata świetlne. Przebycie takiej odległości z przyspieszeniem, które jest w stanie przeżyć człowiek, zajęłoby setki lat. Zatem również perspektywa podróży do gwiazd i przenosin na inne planety jest fałszywą nadzieją.

Czas się obudzić

Kilka przytoczonych przykładów obrazuje szerszą prawdę. Wszystkie nasze pragnienia zmierzają do stworzenia idealnego świata, idealnego społeczeństwa – bez bólu, cierpienia, w powszechnym szczęściu. Czyż te marzenia nie brzmią pociągająco? Czyż nie warto się starać i poświęcać życie, aby je osiągnąć? W każdym z nich tkwi jednak problem, który od samego początku skazuje je na porażkę. Każde z nich opiera się bowiem tylko i wyłącznie na człowieku, to w nim samym widzi potencjał do realizacji swoich ambicji. Kreśląc sięgające gwiazd plany na przyszłość, opiera się na zbutwiałym fundamencie, który zawsze zawodził i  będzie zawodził w przyszłości. Żadne z tych marzeń nie uwzględnia bowiem stałej, nieusuwalnej przypadłości natury ludzkiej – grzechu. Kondycja człowieka została nieodwracalnie wykrzywiona przez bunt wobec Boga. Żaden system, żadna wizja przyszłości, żadne marzenie – nie mogą doprowadzić do ostateczności, do szczęścia, jeśli są oparte wyłącznie na człowieku. Wielu ludzi świadomie odrzuca prawdę o grzechu. Wielu czyni to nieświadomie, ale skutek jest ten sam. Wszystkie te dążenia są bowiem w istocie próbą stworzenia świata, w którym to człowiek jest Bogiem. To człowiek ma w nowym, wspaniałym świecie decydować o życiu i śmierci, dobru i złu. Odrzucając prawdę o grzechu, człowiek brnie tylko dalej w ślepą uliczkę własnego samouwielbienia. Im bardziej próbuje negować rzeczywistość, tym większą karykaturą samego siebie się staje. Ale przyjęcie prawdy o grzechu wyzwala. Tylko w ten sposób człowiek może stać się prawdziwie wolny. Przyjęcie tej Prawdy to też swego rodzaju marzenie, ale odmienne od tych przedstawionych powyżej. Nie jest oparte na człowieku, ale opiera się na obietnicy Boga. Jest w nim autentyczny pokój, radość, jest nadzieja, która zawieść nie może, bo miłość Boża jest rozlana w naszych sercach. Jest tęsknota za Nową Ziemią i Nowym Niebem – marzenie też oczekujące piękniejszego świata, ale gotowe na ten piękniejszy świat poczekać. Jest marzenie, które też szuka celu i sensu świata, ale odwołuje się przy tym do nieskończonego Arbitra, a nie własnego ograniczonego sądu. To marzenie o idealnym, doskonałym świecie: ale nie pomyślane przez człowieka, tylko przez Boga.

 

Mateusz Lesiuk

 

Fot. Jakob Owens, https://unsplash.com/photos/xMysLQHCRvI

Masz
py
ta
nie?

Dołącz do nas na facebooku!

Fajnie jest czytać ciekawe artykuły. Jeszcze fajniej być częścią grupy, która te artykuły pisze! Komentuj, dyskutuj, nie przegap nowości. Zapraszamy!