Wojna, vol. II

07/04/2015, Jakub Cieślar

Emocje społeczeństwa rozbudzają krzykliwe spoty telewizyjne obwieszczające wybuch nowego konfliktu. Zwykle po kilku tygodniach częstotliwość, z jaką media relacjonują rozwój wydarzeń, znacznie spada. Tymczasem konflikt przechodzi w swoją mniej atrakcyjną medialnie, ale za to kluczową strategicznie fazę.

Nie inaczej w przypadku wojny na Ukrainie i w Syrii/Iraku.

Jeśli jesteście podobni do mnie, to zapewne nie śledzicie już rozwoju wydarzeń z taką regularnością i z takimi emocjami jak w momencie eskalacji walk. Wszyscy wiemy, że sytuacja jest daleka od stabilności, ale… życie toczy się dalej i wszyscy mamy ważniejsze sprawy niż monitorowanie postępów ISIS czy donbaskich/rosyjskich separatystów.

Tymczasem właśnie teraz ważą się losy tych regionów – a więc także los całego świata. A jeśli to brzmi zbyt dramatycznie, to niech wystarczy tyle: tam wciąż jest nękanych cierpieniem i strachem tysiące ludzi.

***

Zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i na Ukrainie sytuacja jest patowa.

U naszych wschodnich sąsiadów od lutego obowiązuje zawieszenie broni. Rozejm to bardzo kruchy i obie strony wykorzystują go do przegrupowania sił. Ciężka artyleria umilkła, ale wzdłuż linii frontu wciąż dochodzi do zbrojnych incydentów. Trwa wojna nerwów.

Ukraina tej konfrontacji sama nie wygra. Wszyscy wiedzą, że za rebeliantami stoi Rosja i wszyscy zadają sobie pytanie, jaki będzie kolejny ruch jej władcy. Wydaje się, że plan minimum Putina to systematyczne wspieranie rebeliantów, tak by przedłużającą się wojną pozycyjną i ustawicznym naporem wykrwawić siły i zdusić wolę walki Ukraińców. Osłabiony sąsiad w końcu sam zgodzi się na opcję federacyjną, czytaj: oddanie Donbasu w ręce Rosji.

To cele minimalne, a plan maksimum? Lepiej sobie nie wyobrażać. Już wkrótce karty zostaną odkryte.

***

W Iraku dynamiczna ofensywa ISIS została powstrzymana, ale islamiści bynajmniej nie złożyli broni. Pod ich kontrolą znajdują się duże połacie wschodniej Syrii i północnego Iraku. W wielu miejscach toczą się zacięte walki (z siłami rządowymi Iraku/Syrii, oddziałami kurdyjskimi). Amerykańskie bombardowania przyniosły ograniczony skutek. Samolotami nie zlikwiduje się rozległego terytorialnie islamskiego kalifatu. Lokalne siły walczące z ISIS radzą sobie nieźle, ale do zwycięskiej kontrofensywy – daleko.

Sensownego rozwiązania sytuacji nie widać. Region stoi w obliczu długotrwałej wojny domowej, chyba że do akcji wkroczą zdecydowanie gracze zewnętrzni (zarówno lokalni – Iran, Turcja, Izrael, jak i globalni – USA, Rosja). Już wkrótce przekonamy się, który scenariusz jest regionowi (i całemu światu) pisany.

***

Jeśli wojny nie rozstrzyga początkowe uderzenie agresora, konflikt przechodzi w fazę nr 2. Armie zastygają w okopach i toczą przedłużające się walki o niewielkie skrawki terenu. Reszta świata bierze to za oznakę „stabilizacji” i wraca do swoich prywatnych problemów.

Ale to na tym etapie decydują się losy narodów. Wygrywa ten, kto wykaże więcej determinacji i wytrwałości, kto zainwestuje więcej energii, mimo iż pozornie sprawy są pod kontrolą, kto wykaże się dalekowzrocznością i w odpowiednim momencie – jastrzębim zdecydowaniem.

Wojna się nie skończyła. Dziś rozstrzyga się, kto ją wygra.

Jakub „kubski” Cieślar

***

PS. Poniżej garść linków dla pragnących być na bieżąco z sytuacją na frontach wojennych (i władających językiem Szekspira):

UKRAINA:

IRAK:

Jakub Cieślar

Jakub Cieślar

[Nie-czynny] nauczyciel historii i [nie-potwierdzony-papierem] przewodnik po Pradze. Aktualnie tłumacz i menedżer fundacji non-profit. Góral z urodzenia, mieszczuch z wyboru. Miłośnik rozmów o sensie życia.

Masz
py
ta
nie?

Dołącz do nas na facebooku!

Fajnie jest czytać ciekawe artykuły. Jeszcze fajniej być częścią grupy, która te artykuły pisze! Komentuj, dyskutuj, nie przegap nowości. Zapraszamy!