Walentynki, święto zakochanych. Czy naprawdę jest co świętować? Czy zakochanie jest aż taką wartością? Romantyczna miłość to genialny pomysł marketingowców na zbijanie kasy czy jednak jedyny klucz do „żyli długo i szczęśliwie”?
Tak. Wpadliśmy wszyscy jak śliwka w kompot. Trafieni gromem z jasnego nieba. Idą Walentynki i obowiązkowo musisz wykazać swoje zakochanie. Romantyczna komedia w kinie, kwiatek, poduszka lub co najmniej lizak w kształcie serca i napisem „Kocham”. W wydaniu bardziej wyrafinowanym może serduszkowe czekoladki jakiejś znanej marki. A co, gdybyś się odważył o Walentynkach zapomnieć? Czy będzie awantura pod tytułem „Ty mnie już nie kochasz!”? Oczywiście nie jestem przeciwnikiem pielęgnowania związku, ignorowania okazji do wysyłania sygnałów naszej troski, radości płynącej z obdarowywania tych, na których nam zależy i których uwielbiamy uszczęśliwiać. Raczej chciałbym się rozprawić z „romantyzmem na zawołanie” i przymusem zakochania jako warunku udanego związku.
„Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia czy mam przejść jeszcze raz?” Ten suchar podrywaczy to kwintesencja mitów na temat zakochania i romantycznej miłości. Czy bez płomiennego zaiskrzenia od najpierwszego spotkania naszych źrenic „prawdziwa miłość” może w ogóle zaistnieć?
Sam jestem żywym przykładem, że może. Moment zakochania w Mojej Jedynej od momentu pierwszego wejrzenia w Jej oczy dzieliły jakieś 3 lata. I nic nie stało na przeszkodzie, byśmy przeżyli potem okres zwariowanego zakochania, następnie mieli czas na poznanie swoich oczekiwań, różnic (bardzo nam w otwarciu tematu pomogły mądre książki i wykłady), przegadanie wielu ważnych, na pierwszy rzut zakochanego oka przyziemnych wątków, a dziś cieszyli się już prawie 15-letnim stażem małżeńskim. I w całej tej historii zakochanie było wątkiem pięknym, ale relatywnie krótkotrwałym i z perspektywy czasu – na pewno nie najważniejszym.
I tak ma być. W podcaście psycholog Marty Niedźwieckiej[i] usłyszałem zdanie-klucz, cytat nie dosłowny: „…do XIX w. nikt nie myślał o romantycznym zakochaniu jako bazie czy przyczynie zawierania związku na całe życie…”. Następnie Pani Marta przywołuje kilka najpopularniejszych mitów na temat utożsamiania zakochania z miłością. Uwaga, zapinamy pasy:
Źródłem powyższych i wielu innych pomyłek jest fakt, że najpierw literatura dworska (naszym przodkom), a dzisiaj Hollywood i kinematografia jako taka wbiły nam do głów paradygmat, że prawdziwie zakochani nie przeżywają „zwyczajnych” trudności i nieporozumień.
Chemicznie zakochanie to burza hormonów, eksplozja dopaminy, endorfin i oksytocyny. Te wszystkie buzujące na kolorowo w naszych zakochanych mózgach substancje sprawiają, że w okresie zakochania lecimy na skraju poczytalności, którą Marta Niedźwiecka zgrabnie ujęła frazą „nieciągłość intelektualna”. Jesteśmy po prostu jak „po użyciu”, a zatem w jakiś sposób niebezpieczni dla siebie i otoczenia. Na krótką metę ta niepoczytalność jest względnie w porządku, ale jeśli chcemy oprzeć na niej resztę życia, to czujemy, że taka konstrukcja może okazać się krucha. Tak jak nie tolerujemy nietrzeźwych kierowców na drodze, tak samo niepożądani są pracujący „pod wpływem” pracownicy budowlani. Bralibyście do budowy swojego domu ekipę znaną z tego, że każdego dnia do roboty przychodzi na haju i zarządzanie procesem budowy opiera o „kolorowy zawrót głowy”, a nie o projekt inżyniera? Pytanie retoryczne.
Oczywiście, że każdy chce być szczęśliwy. Zaś jak wiadomo, źródłem długotrwałego szczęścia są dobre relacje z innymi ludźmi. Przekonuje o tym choćby słynne badanie prowadzone od 1938 roku przez Uniwersytet Harvarda[ii]. Wniosek główny: dla osiągania szczęścia i lepszego zdrowia kluczowe jest budowanie jakościowych relacji. Majątek i sława na dłuższy dystans wymiękają. Budujemy relacje. Nie musi być wiele, mają być high quality. Jednakże, jeśli ma być „jakość”, a nie tylko „jakoś”, to musimy pamiętać o słynnej triadzie prawdziwych fachowców: szybko – tanio – dobrze. Haczyk polega na tym, że jednocześnie możesz uzyskać tylko 2 elementy układanki, czyli: jeśli dobrze i szybko, to nie będzie tanio lub jeśli tanio i szybko, to nie będzie dobrze. Dlatego, jeśli ma być dobrze, to musi potrwać (nie-szybko) i będzie sporo kosztować (nie-tanio). To inwestycja.
Miłości można i trzeba się uczyć. Prawdziwa miłość, czyli relacja przynosząca radość, pokój, bezpieczeństwo, akceptację, bliskość, realizację swojego potencjału bierze się z wytrwałej pracy – przede wszystkim nad sobą. Jak piszą Bobb i Debby Gass w rozważaniu „Wybierz miłość”[iii]: „miłość jest wyborem, którego dokonujesz. Jest inicjowana przez twoją wolę”. Gdyby to nie było wykonalne i w naszym zasięgu, nie dostalibyśmy od Boga polecenia, by się wzajemnie miłować, jak to czytamy w Ewangelii wg Jana 15,12. Państwo Gass’owie dodają jeszcze: „jeśli Bóg nam coś nakazuje, daje nam też łaskę wykonania tego”. Modlitwa, inspiracja Słowem Boga zapisanym w Biblii, ale także słuchanie doświadczonych mówców i czytanie dobrych książek pomagających zrozumieć Boży porządek budowania relacji, także małżeńskich. Oto mój niezbędnik, dzięki któremu w ciągu prawie 15 lat naszego małżeństwa, udało nam się ominąć wiele raf, mielizn i nie doświadczyć niszczącej siły żadnego z kryzysów „przepisanych” czy możliwych w związku. Przeszliśmy suchą stopą przez różne rozczarowania i otwieranie oczu na wzajemne niedoskonałości, przez trudne historie zdrowotne, wieloletnie staranie się o potomstwo, decyzje dotyczące miejsca zamieszkania, zmiany pracy, tematy finansowe… Udało się to dzięki temu, że oboje chcieliśmy i nadal chcemy się uczyć. Czas płynie, a my nadal odkrywamy coraz to nowe prawdy o sobie. Stąd nie sposób przegadać tematu – cały czas dojrzewamy i cały czas mamy o czym ze sobą rozmawiać. Poznawanie człowieka to fascynująca przygoda! I do tego naprawdę niezbędna jest komunikacja w wielu kierunkach: moja z Bogiem, moja z samym sobą i moja z Żoną. Na szczęście do każdej z nich są dobre poradniki. Jeśli idzie o komunikację w małżeństwie, to gorąco polecam kurs prowadzony przez Nelę i Zbyszka Kłapów „Sztuka rozmawiania”, a także pozostałe ich kursy dostępne na platformie kursowej „Szukając Boga”. Z Bogiem rozmawiam na modlitwie, słucham, co mówi do mnie poprzez Słowo. Medytuję, zastanawiam się nad sobą, wsłuchuję się w swoje reakcje, emocje (modne dziś słowo „uważność”), by mieć kontakt z sobą samym.
Jest jeszcze jeden, może nawet nieco kontrowersyjny dowód na rozerwalność pojęć trwałego związku opartego na miłości z zakochaniem. Oto Indie i obecne tam do dziś tzw. aranżowane małżeństwa. Według różnych źródeł ponad 90 proc. małżeństw w Indiach zawieranych jest między parami, którym przyszłego małżonka wybrali rodzice. Andrzej Daros – publicysta, ekspert ds. międzynarodowych, w swoim artykule na temat małżeństw w kulturze indyjskiej pisze tak: „Pojęcie miłości i w jej konsekwencji ślubu różni się zasadniczo od naszych wyobrażeń w tym względzie. Dla Europejczyka ważne jest zauroczenie, miłość, związek. Dla Hindusa – zaangażowanie, a jeśli Amor jest przychylny, to pojawi się miłość i oddanie. Według kultury zachodniej najważniejsze jest szczęście osobiste. Dla Hindusa najważniejsze jest zabezpieczenie finansowe i socjalne, a małżeństwo jest jego częścią. Szczęście przychodzi potem.”
Daleki jestem od propagowania modelu kastowego czy aplikowania indyjskich uwarunkowań kulturowych na Europę, niemniej wskaźnik rozwodów wynoszący w Indiach 1,1 proc. daje do myślenia. Czy to rzeczywiście nie dowodzi, że dla powodzenia relacji od pierwszego zauroczenia dalece ważniejszy jest późniejszy, wspólny wysiłek na rzecz dobra obojga stron?
Przypomina mi się w tym momencie wypowiedź słynnej premier Indii, Indiry Gandhi, która na krytykę modelu aranżowanych małżeństw wypowiedzianą przez jednego z zachodnich polityków, miała odpowiedzieć mniej więcej tak: rzeczywiście u was małżeństwo na starcie przypomina kuchnię z buzującym ogniem, podczas gdy u nas ten ogień jest na początku bardzo słaby. Różnica jest jednak taka, że my pamiętamy, że aby ten ogień nie wygasł, lecz był coraz mocniejszy, należy o niego dbać i nieustannie dokładać opału.
Zatem, fajerwerki zakochania czy wypracowane ciepło ogniska domowego? Wybór należy do Ciebie.
Emilian Kujawski
__________________
[i] Marta Niedźwiecka, Podcast “O zmierzchu”, Sezon 1, Odcinek 20 „Romantyzm to tragifarsa” (https://www.youtube.com/watch?v=ws0x8XOXLuI)
[ii] Robert Waldinger, What makes a good life? Lessons from the longest study on happiness | TED (https://youtu.be/8KkKuTCFvzI)
[iii] Bobb i Debby Gass, „Słowo na dzisiaj”, rozważanie z 19 stycznia 2022 r., aplikacja „Codzienne inspiracje” (https://codzienneinspiracje.pl/)
Fajnie jest czytać ciekawe artykuły. Jeszcze fajniej być częścią grupy, która te artykuły pisze! Komentuj, dyskutuj, nie przegap nowości. Zapraszamy!
Dołącz do nas