Pisałam ostatnio o radzeniu sobie, potem patrzyłam na moje dziecko i znów pisałam, aż zaczęłam się zastanawiać. Jak ona sobie radzi? Jak będzie sobie radzić? I skąd to się w niej bierze (weźmie), że właśnie tak? Że skutecznie i zdrowo, albo że na odwrót?
Po poszukiwaniach mądrych badań w Internecie, jestem niewiele mądrzejsza niż byłam wcześniej – mało znalazłam, a w tym co znalazłam mówią, że further research is needed.
Co wiadomo?
Że dzieci rodzą się z genetycznie uwarunkowanym temperamentem, który będzie wpływał na gotowość do wyboru jakichś strategii radzenia sobie i na umiejętność samoregulacji (kontrolowania emocji i odpowiedniego reagowania na bodźce). Na szczęście czy na nieszczęście na temperament nic już nie poradzimy.
Samoregulacja też jest istotnym czynnikiem tego, jak nasze dziecko będzie sobie radzić. Nie zależy tylko i wyłącznie od temperamentu. Buduje się ona również w niemowlęctwie na podstawie tego, jak zaspokajane są potrzeby dziecka, co wiemy od czasów powstania teorii przywiązania i o czym dzisiaj głośno (i słusznie) przypomina rodzicielstwo bliskości. No i tu już mamy pewne pole do popisu – możemy wpłynąć na to, jak nasze dziecko będzie sobie w przyszłości radziło z emocjami i z problemami.
Poza tym wiemy też, że istnieje modelowanie – czyli, że dzieci obserwują nasze zachowania i uczą się robić to samo. Więc jeśli chcesz, żeby Twoje dziecko radziło sobie w sposób skuteczny z problemami, to zacznij od siebie. Wżeranie krówek na kanapie i popijanie ich piwem, też zostanie łatwo przyswojone 😉
Wreszcie w rozmaitych badaniach ustalono, że nastolatkowie postrzegający swoich rodziców jako ciepłych i wspierających potrafili dużo skuteczniej radzić sobie w sposób aktywny. Z kolei Ci, którzy uważali, że ich rodzice są surowi i kontrolujący, gorzej radzili sobie w zakresie emocjonalnych strategii. Natomiast wrogość rodziców względem dzieci wiązała się z częstszym sięganiem w sytuacjach po szkodliwe i autodestrukcyjne sposoby radzenia sobie.
Co to w praktyce znaczy?
Że masz realny wpływ na to, jak Twoje dziecko jutro, za pięć czy dwadzieścia lat poradzi sobie, gdy napotka na trudności.
Może właśnie nosisz, śpisz razem z maluchem, poświęcasz mu dużo czasu, czując że jest mu to potrzebne i słyszysz, że się przyzwyczai, że rozpieścisz czy wychowasz sierotę. Ale zaspokajając potrzeby swojego dziecka, Ty masz rację. W ten sposób – między innymi wpływasz na to, jak kiedyś będzie potrafiło sobie radzić. Wyposażasz a nie rozpieszczasz, przygotowujesz go do radzenia sobie!
Może jesteś ciepłym i wyrozumiałym rodzicem i czasem się boisz czy nie powinieneś bardziej dokręcić śrubki. Bo się rozpuści jak dziadowski bicz, bo jak się nie nauczy konsekwencji to sobie w życiu nie poradzi. A tu jednak – wcale nie. Nastolatki ciepłych rodziców, radziły sobie według badań najlepiej.
A może zupełnie na odwrót – myślisz sobie, że jesteś okropnym rodzicem, bo masz rozwrzeszczanego pięciolatka, który zupełnie nie kontroluje emocji i że pewnie go zaniedbałeś (albo rozpuściłeś) jak był niemowlęciem. Przypomnij sobie, że istnieje temperament, który dziecko uczy się opanowywać z czasem (trochę dłuższym niż pięć lat) i że nie wszystko zależy od tego, co Ty zrobiłeś.
A może jesteś przemęczoną do granic matką, która właśnie zastanawia się jak pogodzić wszystkie zajęcia i nie zaniedbać potrzeb swoich dzieci, kiedy jedno domaga się noszenia, drugie wspólnego budowania z klocków, w łazience piętrzy się góra prania, a obiad na wpół gotowy? Wtedy zapomnij na chwilę o wewnętrznych imperatywach dotyczących rozwoju dziecka, jego emocji i zmysłów, których nawtykałaś sobie do głowy czytając blogi, takie jak ten. Znajdź jak najszybciej chwilę, żeby choć trochę wypocząć i zadbać o siebie z tą rozkoszną myślą, że nawet skupiając się na swoich potrzebach dbasz o rozwój dziecka. Bo ono patrzy, uczy się i zadba kiedyś o siebie, zanim zdąży paść na twarz z przemęczenia i skorzystać z całego arsenału destrukcyjnych sposobów radzenia sobie w danej sytuacji.
Dorota Blumczyńska
Prywatnie żona Bartka i mama małej Łucji. Skończyła teologię w Ewangelikalnej Wyższej Szkole Teologicznej i psychologię w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Obecnie mieszka we Wrocławiu, gdzie większość dnia poświęca na opiekę nad córką i domem. Resztki czasu próbuje przeznaczać na kontemplowanie świata i pisanie o tym. Wielbicielka przyrody, ziół i dobrych opowieści.
Fajnie jest czytać ciekawe artykuły. Jeszcze fajniej być częścią grupy, która te artykuły pisze! Komentuj, dyskutuj, nie przegap nowości. Zapraszamy!
Dołącz do nas