Eksperymenty na człowieku

03/02/2015, Tymoteusz Bujok

Każdy czasem potrzebuje zmiany, świeżości, rozwoju. Niekiedy zmianę uniemożliwia „zajmowanie się WSZYSTKIMI INNYMI” – blokada opisana poniżej, z której sobie nie zdajemy sprawy, a która wpisana jest w naszą mentalność.

Tymczasem zmiany warto (a nawet trzeba) zaczynać od siebie. Niżej kilka wskazówek, które przeeksperymentowałem na sobie. Bowiem, żeby zaistniały zmiany i rozwój, trzeba najpierw trochę poeksperymentować.

Na początek obraz z dziedziny fizyki.

Zgodnie z I zasadą dynamiki Newtona ciało porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym (lub nie porusza się wcale), jeżeli na ciało nie działa żadna siła lub działające siły się równoważą. Kilka razy zdarzyło się tak, że powyższa zasada w sposób niemalże doskonały opisywała moje życie. Było ono jednostajne (monotonne, rutynowe, nieciekawe) i prostoliniowe/prostolinijne (zwyczajne, płytkie, prostackie). Krótko mówiąc – w ogóle mnie nie cieszyło, satysfakcjonowało, napędzało. Powód? Nie działała na moje życie żadna siła lub siły, które działały, neutralizowały się. Nawiązując do słów Ciasteczka ze „Shreka”, ta dziwna niemoc powodowała, że stałem jak ten cieć przy hałdzie żwiru i czekałem na cud. Potrzebowałem zmiany, ale czekałem, aż samoistnie zadziała na mnie jakaś zewnętrzna siła. Wypisz wymaluj Hiob, który w pewnym momencie doświadczeń, które przechodził powiedział: „Przez wszystkie dni mojej służby będę oczekiwał, aż nadejdzie zmiana” (Księga Hioba 14,14b).

Teraz czas na obraz z dziedziny polityki.

Żyjemy w kraju, w którym najlepiej znajdować się w pozycji „opozycji”. To znaczy, że dobrze jest móc krytykować, wytykać błędy, mówić, że samemu zrobiłoby się to lepiej, zrzucać winę na tych „rządzących”, na tych „przy władzy”, na tych „odpowiedzialnych”, a samemu cieszyć się komfortem nieodpowiedzialności. Kiepsko. Mam jednak jeszcze gorsze spostrzeżenie. Samemu praktykuję to, co obserwuję w wieczornych wydaniach serwisów informacyjnych. Doskonale wiem, co powinien zrobić sąsiad, by wieść lepsze życie rodzinne. Mam lepszą receptę na zarządzanie, niż mój szef. Gdybym zarabiał tyle, ile niektórzy członkowie mojej rodziny, już dawno odłożyłbym na rozsądną emeryturę. Znajomy rozwinąłby swój biznes, gdyby zastosował się do kilku moich znakomitych rad.  Tak, jestem wzorowym opozycjonistą. Używając języka biblijnego – jestem wzorowym faryzeuszem. O faryzeuszach Jezus powiedział tak: „wiążą ciężkie brzemiona i kładą na barki ludzkie, ale sami nawet palcem swoim nie chcą ich ruszyć” (Ewangelia Mateusza 23,4).

Jaki wniosek wyciągam z dwóch powyższych obrazów?

Jestem ekspertem w zmienianiu świata i impotentem w zmienianiu własnego życia. Stąd też, jeśli życie sąsiada jest jednostajne prostoliniowe, jako ekspert w dziedzinie „fizyki” proponuję cały pakiet rozwiązań. Jeśli moje życie jest jednostajne prostoliniowe, staję się cieciem z cytatu Ciasteczka. Chodzi natomiast o to, by stać się specjalistą do spraw zmian i rozwoju we własnym życiu.

Garść prostych rad.

Jeśli potrzebujesz zmiany:

  1. Ustal, czego oczekujesz.

To nieprawda, że tylko kobiety nie wiedzą, czego chcą. Mężczyznom również się to zdarza. Precyzowanie oczekiwań dotyczących własnego życia jest jednocześnie formułowaniem celów, które zamierza się osiągnąć. Dlaczego jasno określony cel jest taki ważny? Ponieważ bez celu nie można dobrać środków do jego realizacji. Nie wiedząc CO? chcę zmienić, nie będę wiedział JAK? mam to zrobić. Zapisz swoje cele i przypnij w widocznym miejscu.

  1. Eksperymentuj!

Plan dnia (w tym czas na sen i czas na działanie), zadania do wykonania, organizowanie wolnego czasu, dieta, aktywność fizyczna, filmy, książki, towarzystwo, w którym się obracasz to obszary, które można modyfikować. Zauważ, że są to rzeczy, na które masz wpływ. Jednocześnie są to też rzeczy, które wpływają na Ciebie. Jeśli oceniasz ten wpływ pozytywnie, rozwijaj te obszary. Jeśli coś źle na Ciebie wpływa, zmieniaj, eksperymentuj, próbuj różnych wariantów. Nie osiągnąłeś założonego przez siebie celu w ten sposób? Spróbuj zrobić to inaczej. Albert Einstein podobno powiedział, że głupotą jest robić ciągle to samo i oczekiwać różnych rezultatów.

  1. Tankuj dobre paliwo.

Ta wskazówka wiąże się z poprzednią. Oglądając tylko wieczorny „Dziennik” dojdziesz do wniosku, że życie nie ma sensu, że nie opłaca się być uczciwym, że nie dostaniesz emerytury (bo nie będzie pieniędzy, albo nie dożyjesz – niepotrzebne skreślić), itp… Chodzi o to, żeby karmić się dobrymi rzeczami, tymi które motywują, zachęcają, dają odwagę, pomagają marzyć. Czytaj dobre książki (moja propozycja na początek: B. Hybels, Kim jesteś, gdy nikt nie patrzy), oglądaj dobre rzeczy (moja propozycja na początek: https://www.youtube.com/watch?v=DUZpFfQKVyg), otaczaj się interesującymi, kreatywnymi, nieszablonowymi ludźmi. Sam bądź takim człowiekiem! To ty decydujesz, jakie paliwo tankujesz. Wchłaniaj inspiracje! Nowoczesne Diesle za Chiny nie pojadą na oleju po frytkach.

  1. Bądź odrobinę systematyczny.

Kiedyś chodziłem do szkoły muzycznej. Od czasu do czasy przychodziła taka lekcja, na której „czytałem” utwór – grałem go po raz pierwszy. W domu natomiast miałem go poćwiczyć. Następnie przychodziłem tydzień później na lekcję i słyszałem od nauczyciela: „To jest gorsze, niż w ubiegłym tygodniu”. Wstyd się przyznać, ale co zrobić, jakoś nie chciało się ćwiczyć…

Dzisiaj nie jestem super pilnym i systematycznym człowiekiem. Ale wielokrotnie przekonałem się, że nawet niewielki progres jest lepszy, niż żaden. Dlatego stosuj metodę drobnych kroków. Wyznaczaj krótkoterminowe cele. Ich wykonanie nie jest tak trudne, jak osiąganie długoterminowych celów. Poza tym pozwala obserwować wyniki pracy. Pamiętaj, że za rok o tej porze będziesz żałować, że nie zacząłeś dziś.

  1. Nie gadaj, ale działaj!

Moją wielką chorobą jest to, że lubię o czymś gadać, ale ciężko mi się wziąć za wykonanie tego, o czym tak wiele mówię. Tymczasem samo gadanie potrafi zużyć więcej mojej witalnej siły, niż konkretne działanie. Mało tego, moje gadanie jest jak pokemon. Lubi ewoluować. A najczęściej ewoluuje w narzekanie. Narzekanie ma dla mnie pozytywne działanie – pozwala zwerbalizować to, co mi się nie podoba. Narzekanie może być twórcze, pomaga stworzyć plan zmiany. Jednak na stworzeniu planu nie można poprzestać. Trzeba go wykonać. Planuj i działaj. „Sposobem na zaczęcie jest skończenie mówienia i podjęcie działania” (Walt Disney).

Powodzenia!

Tymoteusz Bujok

Komentuj na facebooku

Tymoteusz Bujok

Tymoteusz Bujok

Stara się dowiedzieć, o co chodzi Bogu/w życiu. Lubi myśleć „o niczym”. Chciałby jakoś ulepszyć świat. Koneser wewnętrznych przeżyć. Komplikuje to, co proste.

Masz
py
ta
nie?

Dołącz do nas na facebooku!

Fajnie jest czytać ciekawe artykuły. Jeszcze fajniej być częścią grupy, która te artykuły pisze! Komentuj, dyskutuj, nie przegap nowości. Zapraszamy!