Dlaczego Bóg na to pozwala? Część 2

12/05/2022, Mateusz Lesiuk

To druga część artykułu „Dlaczego Bóg na to pozwala” autorstwa Mateusza Lesiuka. Zachęcamy do sięgnięcia po pierwszą część w pierwszej kolejności. Czy istnieje odpowiedź na pytanie z tytułu? I czy będzie ona taka jakiej się spodziewałeś/aś?

Zapraszamy! ⬇️

 

Nagrody w górze szukamy

Wątpliwości względem dobroci i wszechmocy Boga pojawiają się, ponieważ niektórzy ludzie uznają za jedyne i ostateczne szczęście dobro w życiu doczesnym. Chrześcijaństwo tymczasem ukazuje człowiekowi przedmiot ostatecznego dążenia, stan nieprzemijającego, doskonałego szczęścia, którym jest oglądanie Boga twarzą w twarz. Właśnie ta niczym niezmącona relacja z Doskonałością jest nazywana powszechnie Niebem. Wszystkie czynniki pomagające w dotarciu do tego ostatecznego celu, z perspektywy Nieba będą się jawić jako błogosławieństwo. Tak właśnie rozumieli cierpienie apostołowie, nie tylko nie uznając go za przeszkodę, ale wręcz powód do chluby czy radości, który zbliża człowieka do Boga. Przyjrzyjmy się kilku fragmentom z Nowego Testamentu:

Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. A nie tylko to, chlubimy się też z ucisków, wiedząc, że ucisk wywołuje cierpliwość, a cierpliwość doświadczenie, doświadczenie zaś nadzieję; A nadzieja nie zawodzi, bo miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany. (Rz. 5, 1 – 5)

Dlatego nie upadamy na duchu; bo choć zewnętrzny nasz człowiek niszczeje, to jednak ten nasz wewnętrzny odnawia się z każdym dniem. Albowiem nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały, nam, którzy nie patrzymy na to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne; albowiem to, co widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne. (2 Kor. 4, 16 – 18)

Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość, wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, nie mający żadnych braków. ( Jk 1, 2 – 4)

Podobne rozumienie pojawia się w Biblii już wcześniej. Księga Hioba opowiada o zmaganiu z cierpieniem tytułowego bohatera, sprawiedliwego człowieka, który próbuje zrozumieć, dlaczego mimo swojej sprawiedliwości doświadcza dramatów. Tam też pojawia się myśl, że Bóg wychowuje człowieka przez doświadczenia:

Po cóż spierałeś się z nim, że na żadne twoje słowa nie odpowiada? Wszak Bóg przemawia raz i drugi, lecz na to się nie zważa: we śnie, w nocnym widzeniu, gdy głęboki sen pada na ludzi i oni śpią na swym łożu. Wtedy otwiera ludziom uszy, niepokoi ich i ostrzega, aby odwieść człowieka od złego czynu i uchronić męża od pychy. Zachowuje jego duszę od grobu, a jego życie od śmiertelnego pocisku. Smaga [2] go też cierpieniem na łożu i dreszczem ustawicznym w jego kościach tak, że jego życiu obrzydł chleb, a jego duszy nawet ulubiony pokarm. Jego ciało niszczeje do niepoznania, a jego kości wystają, choć dawniej były niewidoczne. I tak jego dusza zbliża się do grobu, a jego życie do aniołów śmierci. (Hi 33, 13 – 22)

On wybawia cierpiącego przez jego cierpienie i otwiera jego ucho przez utrapienie (Hi 36, 15)

Choroby, kataklizmy, wojny, doświadczane zło – wszystkie te trudności, które mogą się wydawać bezsensowne, są jednocześnie w wielu przypadkach impulsem, który skłania człowieka do poszukiwań Boga. Czasami zdarza się wręcz, że doświadczenia takie prowadzą do Boga nawet osoby, które bezpośrednio cierpień nie przeżyły, ale słyszały o nich lub uczestniczyły w cierpieniu kogoś bliskiego. Dopiero patrząc na wszystkie te wydarzenia z perspektywy ich roli w odwiecznym planie zbawienia, możemy podjąć się próby ich oceny. Ale obecnie perspektywy takiej nie mamy i mieć nie możemy. Stanie się to możliwe dopiero po śmierci – wtedy poznamy odpowiedź na wszystkie pytania. Oczywiście zło pozostaje zawsze złem, nie jest to więc żadna zachęta do świadomego zadawania cierpienia innym – takie potraktowanie zła byłoby kompletnym nieporozumieniem. Jednak Bóg jest w stanie posłużyć się nawet tym, co wydaje się tragiczne i wyprowadzić ze zła konkretne dobro. Spytać oczywiście można, dlaczego Bóg nie umieścił ludzi od razu w tym doskonałym, nieprzemijającym świecie? Pytaniem tym wracamy jednak do samego początku rozważań: odpowiedź na Bożą propozycję relacji człowiek-Bóg może być prawdziwa wyłącznie, gdy jest dokonana w wolności. A gdy człowiek ma w sobie wolność, to trudne doświadczenia mogą go nakierować na Boga. Gdyby Bóg zmusił człowieka do życia w Niebie, nie pytając go o zdanie, to Niebo wyglądałoby jak groteskowe przedstawienie marionetek, a nie stan doskonałego szczęścia.

Co ofiarował nam Bóg

Po zbadaniu wątpliwości względem Boga powinniśmy zadać jeszcze jedno pytanie. Czy Jego dobroci na pewno nie widać? Czy nie doświadczyliśmy w życiu ani jednego serdecznego spojrzenia, pomocnej dłoni? Czy tak nam spowszedniało życie, że nie zauważamy tych niezliczonych darów, które Bóg ofiarowuje? W taki sposób skłania nas do zastanowienia apostoł Jakub:

Wszelki datek dobry i wszelki dar doskonały zstępuje z góry od Ojca światłości; u Niego nie ma odmiany ani nawet chwilowego zaćmienia. (Jk 1, 17).

Piękno świata, różnorodność roślin, zwierząt i krajobrazów, ciepło wiosennego słońca, rozgwieżdżone niebo; radość z wykonanej pracy, przyjaźń, relacje i poczucie wspólnoty; każdy sukces i powodzenie, “uśmiech losu”; bezpieczeństwo, przyjemność… Żadne z wymienionych dóbr nie zależy od woli i wykonania człowieka. Każde dobro, którego doświadczamy, jest Bożą łaską. Każdy dzień, również wszystkie chwile z bliskimi są darem. Naszą siłą woli nie jesteśmy w stanie wydłużyć życia nawet o jedno uderzenie serca, nawet o jeden oddech. Ponownie sięgnijmy do Księgi Hioba:

Gdyby [Bóg] wziął z powrotem do siebie swojego ducha i ściągnął w siebie swoje tchnienie, to by od razu zginęło wszelkie ciało i człowiek wróciłby do prochu. (Hi 34, 14 – 15)

Bóg jest ostatecznym źródłem życia. Nie jest On człowiekowi nic winien. Człowiek grzesząc, opuścił Boga, utracił wszelką możliwość domagania się od Niego czegokolwiek. Ale Bóg człowieka nigdy nie opuścił, nie przestał utrzymywać go przy życiu. Zrobił też nieskończenie więcej. Ostateczną odpowiedzią Boga na zło jest Jezus Chrystus. Bóg, który stał się człowiekiem. Umierający Mesjasz przyjmuje na siebie konsekwencje ludzkiej wolności – grzech – i sam ponosi za nią karę. Świadomie oddaje życie za Twoje i moje błędne wybory, aby dać nam nową szansę, nową nadzieję i nowe życie. Bóg nie zignorował naszej wolności. Grzech – konsekwencja wolności – nie znika sam z siebie, ma swoją cenę. Za grzech należy się śmierć, tak jak zostało to oznajmione człowiekowi na początku. Ten, kto sprzeciwia się Stwórcy, nie zasługuje na życie. Ale to Bóg płaci całą cenę. Król oddaje życie za żebraka. Miłość zwycięża śmierć. Dzięki Jezusowi człowiek może powrócić do Boga, pojednać się z Nim. Po raz kolejny – jest to wyłącznie łaska, darowana za darmo. Nie jesteśmy w stanie zaoferować Bogu nic, poza przyjęciem Jego propozycji zbawienia.

Rozważając pytanie „Dlaczego Bóg na to pozwala?”, nierzadko czyni się to z powodu osobistej tragedii. Do wątpliwości prowadzi cierpienie, które może być czasem nie do zniesienia, np. z powodu odejścia bliskiej osoby. Niewiele jest w stanie pomóc w przeżywaniu bólu rozłąki, pojawia się złość, że ukochana osoba odeszła tak szybko. Ale przecież ból ten wskazuje właśnie na to, jak bardzo zależy nam na tej osobie. Pokazuje, jak wielkim błogosławieństwem była możliwość poznania jej, dzielenia radości i smutków. Czy byłbyś szczęśliwszy, gdyby osoba, która odeszła przedwcześnie, nigdy się na świecie nie pojawiła? Gdyby ten, kto był Ci tak bliski, że teraz tęsknisz, nigdy nie zaistniał? Gdyby Bóg nie powołał go do życia, nie ukształtował? Może jesteś na Boga zły. Straciłeś kogoś bliskiego i zastanawiasz się, dlaczego dobry Ojciec na to pozwolił. Albo budzi się w Tobie gniew na takiego Boga, który nie unicestwił nowotworu, nie zatrzymał rozpędzonego samochodu, nie powstrzymał szalonych planów dyktatora. Masz do Boga żal, że nazywa się Go dobrym i wszechmogącym, a widzisz w świecie, który jest przez Niego stworzony raczej zło. Może słuchałeś modlitw, na które nie było odpowiedzi. Ale może wszystkie te wątpliwości wynikają z tego, że przyjmujemy ograniczoną perspektywę, nie mając do Boga zaufania? Może właśnie to, że ktoś nie cierpi już więcej na tym świecie, jest odpowiedzią na jego modlitwy? Może Bóg dopuścił, aby jakieś życie zakończyło się przedwcześnie, bo był to odpowiedni czas, aby osoba mogła dostąpić zbawienia? Bóg przecież wie już, jak wygląda przyszłość, On już ją widział. Ile było osób, które odwróciłyby się w przyszłości od Boga i skazały na wieczne potępienie, ale zostało im to oszczędzone przez krótsze życie? Może w wieczności dopiero zrozumiemy, że przemijające cierpienia doprowadziły wielu do nieskończonego szczęścia? Dopiero po śmierci będziemy bowiem w stanie zrozumieć i prześledzić wyroki Boże, które dziś jawią się nam jako niewytłumaczalne. Jednak nie bez powodu działanie Boga w świecie jest nazywane Opatrznością. Zanim Boga osądzisz i odwrócisz się od Niego, pamiętaj, proszę: On nie jest daleki i nieobecny. Dobry Ojciec doskonale rozumie co czujesz, przechodząc przez cierpienie. On też stracił Syna. Dopiero gdy zrozumiemy Bożą wielkość i wszechmoc, zrozumieć też możemy Jego dobroć i niesamowitą, odwieczną, nielogiczną miłość do człowieka. Miłość, która sprawia, że Nieskończony przyjmuje kruche, ludzkie ciało a później daje się wyszydzić, torturować i zabić. A wszystko to dla ludzi, którzy krzyżują Go swoimi codziennymi wyborami. Niepojęta jest Boża miłość. Głębię tej miłości, tak samo, jak Jej odwieczne wyroki, będziemy w stanie zrozumieć dopiero w przyszłym świecie.

 


II Cytaty z Biblii podaję za Biblią Warszawską. Również ten fragment z księgi Hioba jest wyjęty z powyższego przekładu. Jednak zdaje się, że słowo „smaga” nie jest tutaj zbyt dobrym tłumaczeniem. Niektóre przekłady (np. Edycja Świętego Pawła) podają zamiast niego słowo „upomina”. Jako że pierwsze z wymienionych pojęć jest silnie nacechowane negatywnie, a drugie neutralnie bądź pozytywnie, więc w kontekście zarówno treści księgi Hioba, jak i całej Biblii wyrażenie „upomina” oddaje w moim odczuciu o wiele lepiej postawę Boga względem człowieka. W postawie tej nie chodzi bowiem o ukaranie i pognębienie człowieka, jak sugeruje pierwszy przekład, tylko o doprowadzenie go do nawrócenia i w ostateczności jego dobro.

Masz
py
ta
nie?

Dołącz do nas na facebooku!

Fajnie jest czytać ciekawe artykuły. Jeszcze fajniej być częścią grupy, która te artykuły pisze! Komentuj, dyskutuj, nie przegap nowości. Zapraszamy!