Druga część rozważań z serii „Chrześcijaństwo a poszukiwania światopoglądu ostatecznego” już dostępna. Zachęcamy do zapoznania się najpierw z częścią pierwszą, by zyskać pełny obraz tego złożonego, lecz istotnego tematu, nad którym pochylił się Mateusz.
Tak jak zostało to pokazane, próba oparcia światopoglądu na chwiejnych fundamentach nie może doprowadzić do satysfakcjonującego rezultatu. Jedynym sposobem, aby uciec od skończoności poznania – a w rezultacie też zmienności przekonań – jest zatem oparcie ich na innym fundamencie niż odkrycia naukowe czy choćby najbardziej starannie przeprowadzone rozmyślania. A skoro tak, skoro każde skończone rozwiązanie nie może przynieść pewnej odpowiedzi, niezbędne jest odniesienie do nieskończoności, ostateczności, absolutu – czyli do Boga.
Światopogląd zawierający w sobie takie odniesienie jest nazywany światopoglądem religijnym. Choć istnieją istotne różnice pomiędzy różnymi takimi poglądami, wykraczają jednak poza ramy niniejszej pracy. Z powodów, którym poświęcić należy inne studium, rozważania w dalszej części będą dotyczyć światopoglądu chrześcijańskiego. Światopogląd ten oparty jest na innych założeniach niż przekonania zbudowane wyłącznie w oparciu o osiągnięcia nauki czy ludzkie przemyślenia. Nie znaczy to oczywiście, że taki światopogląd odrzuca dokonania nauki czy pewną dozę samo refleksji. Przyjmuje on jednak w pełni świadomie, że oparty jest na wierze. W tym też zaznacza się jego transparentność, bo każdy światopogląd w jawny bądź niejawny sposób na jakimś rodzaju wiary się opiera. Często jednak, w światopoglądzie niereligijnym założenie to nie jest uświadomione, co prowadzi do błędnych konkluzji. Przykładem może tu być, chociażby wiara w nieistnienie Boga, która jest takim samym wyrazem wiary jak przekonanie o Jego istnieniu.
Należy też dokonać pewnego dookreślenia czym są wiara i wiedza. W procesie poznawczym człowieka, niezależnie od posiadanych przez niego przekonań, przeplatają się one bowiem nieustannie. Wiedza dotyczy tego obszaru rzeczywistości, który można w bezpośredni i doświadczalny sposób zweryfikować. Natomiast wiara określa nastawienie i przekonania podmiotu na temat tej części rzeczywistości, której doświadczalnie udowodnić się nie da. Zawiera w sobie m.in. wszelkie pierwotne przekonania na temat świata, w oparciu o które dokonuje się interpretacja dostępnych faktów. Co zostało już wspomniane, wiara rozumiana w ten sposób – jako zbiór niemożliwych do udowodnienia pierwszych założeń, aksjomatów – jest podstawą nie tylko światopoglądu religijnego, ale każdego. Przykładowo u podstaw współczesnej nauki leży wiara w to, że prawa fizyki działają w całym Wszechświecie jednakowo. Gdyby jednak było inaczej – w żaden sposób nie da się tego udowodnić, bo wszelkie możliwości naukowego udowodnienia opierają się właśnie na założeniu o powszechności praw fizyki. Próba udowodnienia byłaby więc w tym przypadku błędnym kołem. Każdy człowiek kierujący się zdrowym rozsądkiem wierzy zaś w swoje własne, realne istnienie oraz w istnienie zewnętrznego świata. W opozycji do tego wierzyć można jednak, że świat jest tylko rezultatem doskonałej, skomplikowanej symulacji. Mimo iż takie przekonanie zdawać się może absurdalne, to nie da się udowodnić, że świat taką symulacją nie jest (bo gdyby świat naprawdę był symulacją, to nasze próby udowodnienia, że jest inaczej, byłyby również elementem symulacji). Zatem ostatecznie, nasze pierwotne założenia, przed-założenia na temat świata są wiarą w ścisłym tego słowa znaczeniu, niezależnie co jest przedmiotem tej wiary.
W chrześcijaństwie przyjmuje się rzecz jasna do wiadomości, że ludzka wiedza poszerza się wraz z kolejnymi odkryciami naukowymi. Zawiera ono jednak w sobie dość rzadką pokorę, tj. uznanie, że ludzkie możliwości poznawcze są skończone: nie rości sobie prawa do tego, aby posiadać całą wiedzę o świecie. Nie potrzebuje też i nie szuka przede wszystkim pełnej wiedzy o świecie. Chrześcijaństwo utrzymuje bowiem, że poznało coś dużo większego niż wiedze o świecie, a mianowicie Prawdę. Prawdę ostateczną o świecie i jego celu, człowieku i Bogu. Tą Prawdą jest Jezus, Mesjasz. A Prawda ta pozwala widzieć cały świat w innym świetle, tak jak to wyraził C. S. Lewis: „Wierzę w chrześcijaństwo tak, jak w słońce: nie tylko dlatego, że je widzę, lecz także dzięki temu, że widzę wszystko pozostałe” [II]. Ta niezmienna Prawda nie wypływa bowiem z większej wiedzy, doskonalszego zrozumienia, ale poznania Boga. Właśnie dlatego jest w stanie dać oparcie niezależnie od okoliczności – jak pokazuje historia, wiara potrafi być źródłem nadziei nawet pośrodku otchłani obozów koncentracyjnych.
Pokorne uznanie swojej ograniczoności jest w chrześcijaństwie zawarte również najbardziej podstawowych dogmatach, przekonaniach wiary. W rozmyślaniach o Bogu zawsze bowiem pojawia się nieredukowalna Tajemnica, nieskończoność, absolut. Tajemnica ta bywa traktowana przez krytyków chrześcijaństwa jako uzasadnienie rozmytości, jego nieokreśloności. Osoby takie uważają, że światopogląd nierozumiejący do końca własnych założeń, przekonań podstawowych, nie może być traktowany poważnie. Dochodzi tutaj jednak do fundamentalnego nieporozumienia. Chrześcijaństwo bowiem doskonale rozumie swoje własne dogmaty – ale to właśnie ich treść wyraża przekonanie, że ludzki umysł musi w konfrontacji z Niezmierzonym uznać swoją małość i skończoność. Można zatem powiedzieć, że Tajemnica jest nam dana w sposób jawny, nie wynika więc z pewnej nieokreśloności podmiotu, który skrywa, tylko jest konsekwencją skończoności poznania [III].
Tak jak zostało to zaznaczone we wstępie, światopogląd ostateczny z konieczności nie może zawierać w sobie całej wiedzy, a jedynie niezmienne przekonania na temat świata, które pozwalają całą dostępną wiedzę interpretować w satysfakcjonujący sposób. W przypadku chrześcijaństwa takie przekonania dotyczą na początku Boga-Stwórcy, co tłumaczy przyczynę i cel istnienia świata, a współcześnie także jego matematyczność i inne sugestywne „zbiegi okoliczności”. W następnej kolejności przekonania dotyczą historii zbawienia, czyli wolności człowieka, grzechu, łaski i usprawiedliwienia w Jezusie Mesjaszu – co stanowi podstawę do wyprowadzenia antropologii. Przekonania te dotyczą również Paruzji i Sądu Ostatecznego, co nadaje perspektywę eschatologiczną, ostateczną i spaja ze sobą całą wizję świata. Oczywiście elementy światopoglądu można wymieniać dalej, jednak ograniczmy się tylko do kilku tematów i przyjrzyjmy się im bliżej. Perspektywa wiary pozwala w satysfakcjonujący, pełny sposób odpowiedzieć na szereg pytań i wątpliwości dotyczących świata czy człowieka, przed którymi stoi współcześnie ludzkość.
Wiara w Boga pozwala zatem na początku na wyjaśnienie, dlaczego istnieją świat i człowiek – jest tak dlatego, że Bóg, nieskończenie kreatywny Stwórca, ale przy tym pełnia Miłości, zapragnął podzielić się swoją miłością, nawiązać relację ze stworzeniem. Bóg zapragnął udzielić sam siebie, stworzył człowieka, nadając mu cel i sam tym celem się stając [IV]. Istnienie świata nie jest zatem przypadkiem, niewytłumaczalnym zbiegiem okoliczności, ale jest wpisane w pewien szerszy plan, ma swój cel. Świat jest przestrzenią spotkania między człowiekiem i Bogiem, jest sceną, na której rozgrywa się historia zbawienia.
Wszechświat jako element Bożego planu jest zatem racjonalny, kieruje się określonymi zasadami. Świat przyrody jest matematyczny, uporządkowany bardziej niż najdoskonalszy mechanizm (choć skojarzenie z mechanizmem może nie być do końca trafne, zawierając w sobie dodatkowe założenia). Uporządkowanie takie może i powinno budzić zdziwienie i zastanowienie. Jeśli nie przyjęlibyśmy na początku założenia o Bogu jako przyczynie świata, musielibyśmy spytać jak to możliwe, że matematyka jest piękna. Współcześnie kluczową rolę w formułowaniu praw fizyki odgrywają symetrie, czyli mówiąc inaczej ograniczenia narzucone na postać równań różniczkowych wynikające z przekształceń pomiędzy różnymi układami odniesienia. Zasady te z ludzkiego punktu widzenia można w pewnym uproszczeniu sprowadzić do prostoty i elegancji postaci równań. Jednak piękno i matematyczna prostota są czysto subiektywnym, ludzkim odczuciem. Jak to zatem możliwe, że obiektywne prawa rządzące Wszechświatem jeszcze na wiele miliardów lat przed pojawieniem się człowieka i jego poczucia estetyki, są od niej tak mocno zależne? Przyjmując perspektywę Boga-Artysty, pytania te są w gruncie rzeczy wyrazem oczywistego faktu – piękna Boga.
Innym zagadnieniem, które wymaga wyjaśnienia w ramach każdego światopoglądu, jest istnienie tzw. Zasady Antropicznej. Można ją sformułować w wersji słabej lub mocnej. W wersji słabej zasada ta brzmi następująco: obserwowane wartości parametrów przyrody, stałych fizycznych, mieszczą się ekstremalnie wąskim zakresie, który umożliwia powstanie we Wszechświecie życia. Dodatkowo zasada w wersji mocnej orzeka, że parametry takie musiały wystąpić, gdyż w innym przypadku nie byłoby możliwe powstanie życia. Również wyjaśnienie tego zagadnienia z chrześcijańskiego punktu widzenia jest wręcz oczywiste – skoro Bóg zaplanował istnienie człowieka, to Wszechświat został przez Niego stworzony tak, aby było to możliwe. W świecie naukowym toczy się rzecz jasna dyskusja na temat interpretacji zasady antropicznej. Co również oczywiste – pojawiają się w tej dyskusji zarówno głosy teistyczne, jak i ateistyczne. Nie jest celem niniejszego tekstu dokładna dyskusja przedstawionych propozycji. Na marginesie warto, mimo to odnotować, iż odpowiedzi nieprzyjmujące za wyjaśnienie Bożego planu mają tendencję do trywializowania pytania. Dominujące głosy nieteistyczne określają tylko, że istnienie takiego zestawu stałych jest teoretycznie możliwe, oraz istnieje możliwość, że Wszechświat jest tylko jednym z wielu różnych Wszechświatów. Wydaje się jednak, że odpowiedzi takie ignorują przy tym realną, fizyczną realizację skrajnie nieprawdopodobnej, teoretycznej możliwości. Zaś według niektórych astrofizyków, np. Roberta Jastrowa Zasada Antropiczna jest „wynikiem przemawiającym najbardziej jednoznacznie spośród tych, jakie uzyskano kiedykolwiek w nauce, za teizmem” [V].
Tym, co cechuje chrześcijaństwo, jest również niezwykle dokładna, wielowymiarowa antropologia. W zadziwiająco dokładny sposób opisuje kondycję człowieka również we współczesnym świecie. Zakłada ona zatem na początku, że człowiek jest pierwotnie stworzony przez Boga na Jego obraz i podobieństwo – jako istota bardzo dobra [VI]. Człowiekowi darowana została odpowiedzialność za powierzony mu świat, ale także wolność – wyraz nieogarnionej Bożej dobroci, który nawet do miłości i szczęścia nie zmusza, ale pozostawia także możliwość dokonania złego wyboru. Z tego też wziął się grzech pierworodny – sprzeciw wobec Bożej woli, sprzeciw wobec jedynego Źródła istnienia. Jego konsekwencją jest śmierć, oddalenie od Boga. Mimo nieposłuszeństwa człowieka Bóg nie pozostawił go samego, ale zaplanował dla niego ratunek – dając mu zbawienie w Jezusie Chrystusie. Ten krótki zarys biblijnej nauki o wolności, grzechu i odkupieniu stanowi podstawę do refleksji nad człowiekiem jako takim, jego naturą i kondycją. Pokazuje jak to możliwe, że człowiek zdolny jest zarówno do dokonania największych aktów bohaterstwa i poświęcenia, jak i popełnienia najpodlejszych zbrodni. To rozdwojenie człowieka – zdawać by się mogło, że rozdwojenie na dwie zwalczające się wzajemnie skłonności, co Apostoł Paweł nazwał dążnościami ciała i dążnościami ducha – właśnie ono determinuje codzienne ludzkie wybory, zachowanie całych grup społecznych, społeczeństw czy narodów. Przyjęcie takiej perspektywy pozwala też zrozumieć jak to jest, że człowiek nieustannie dąży do osiągnięcia czegoś, do przekroczenia samego siebie – transcendencji – a jednocześnie sam swoimi siłami nigdy nie jest w stanie do niej dotrzeć. Zawsze ma w sobie swego rodzaju głód, brak – uświadomioną lub też nie tęsknotę za Bogiem – którą jest w stanie zagłuszyć, ale której nie jest w stanie usunąć. Pokazuje tym samym, dlaczego tak abstrakcyjne pojęcie, jak sens życia jest w dłuższej perspektywie tak samo ważne dla zdrowia psychicznego, jak spełnienie podstawowych potrzeb życiowych. Pokazuje jednocześnie powierzone człowiekowi zadanie troski o świat stworzony, odpowiedzialności za niego i skutki braku tej odpowiedzialności. Pokazuje wreszcie, że człowiek ma w sobie wolność, niezaprzeczalną zdolność do samookreślenia, do decydowania o swoim losie – zdolność zniszczoną i zdeprawowaną grzechem, ale też podniesioną i uzdrowioną Bożą łaską. Wszystkie te elementy ukazują skomplikowany, wielopłaszczyznowy obraz człowieka, dając szansę na zrozumienie jego piękna – odbicia Bożego piękna, ale także i tragizmu – skutku grzechu i błędnych wyborów. Perspektywa biblijna mimo tysiącleci nie straciła ani trochę na aktualności i żadna inna antropologia nie jest w stanie ukazać z taką dokładnością złożoności ludzkiego serca.
Ponad tym wszystkim pozostaje jeszcze perspektywa eschatologiczna, perspektywa końcowa – Sąd Ostateczny, będący celem każdego człowieka, ale też i końcem całego świata. Dzięki temu chrześcijaństwo nie tylko jest w stanie odpowiedzieć na pytania o przyczynę istnienia człowieka i świata, ale także o sens ich istnienia. Dzięki temu daje nadzieję, ostateczny cel dążeń i starań. Należy też zauważyć, że sens upatrywany w Bogu jest jedynym możliwym sensem świata. Gdybyśmy przyjęli inne założenie, stali przy stanowisku, że świat nie jest przez Boga stworzony, a jest jedynie dziełem kosmicznego przypadku, czy wielkiej pomyłki – to nic by nie usprawiedliwiało naszej egzystencji, nie byłoby żadnej racji istnienia. Mimo wielkiej rozbieżności przekonań na temat Boga, niewiele jest osób konsekwentnych na tyle, aby przyjąć następstwa tak dramatycznego przekonania.
Mimo iż powyższe rozważania skupione były na przedstawieniu elementów światopoglądu chrześcijańskiego i pokazaniu jego stałości, kompleksowości, to nie można zapomnieć o tym, że chrześcijaństwa nie da się do światopoglądu zredukować. Wszelkie rozważania na temat natury świata z tego punktu widzenia mogą tylko przyprowadzić na początek drogi wiary, na początek drogi, która wyraża się w „pójściu za Jezusem”. Ta duchowa pielgrzymka kieruje się innymi prawami niż intelektualne przemyślenia. Więcej jest w niej miejsca na cierpliwość, bo czasem odpowiedź nie przychodzi w natychmiastowym akcie zrozumienia. Jest też miejsce na wspomnianą już Tajemnicę, która niby zasłona zdaje się czasem ukazywać znajdujące się za nią kształty, a czasem jest zupełnie nieprzenikniona. Jest miejsce na uważne milczenie, w którym człowiek zaczyna słyszeć nieustanne Słowo stworzenia. Jest wreszcie przestrzeń na rozmowy nie o Bogu, ale rozmowy z Bogiem.
________
[II] C. S. Lewis, Ostatnia noc świata, Esprit, Kraków 2014
[III] D. Oko, Łaska i wolność. Łaska w Biblii, nauczaniu Kościoła i teologii współczesnej, WAM, Kraków 1998, s. 165.
[IV] ibidem, s. 198.
[V] R. Jastrow, The Astronomer and God, New York 1980, s. 22. Cyt. za: J. Życiński, Granice racjonalności, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1993, s. 167.
[VI] Księga Rodzaju, 1: 31
Fajnie jest czytać ciekawe artykuły. Jeszcze fajniej być częścią grupy, która te artykuły pisze! Komentuj, dyskutuj, nie przegap nowości. Zapraszamy!
Dołącz do nas