Każdy człowiek posiada jakiś światopogląd, który wyznacza ramy i sposób postrzegania świata. Jest to zestaw przekonań, założeń na temat rzeczywistości, które umożliwiają interpretację doświadczanych wydarzeń. Naturalne jest w człowieku pragnienie posiadania jak najlepszego, najdokładniejszego światopoglądu. Nie bez znaczenia jest tutaj wpływ otoczenia, środowiska, w którym osoba przebywa i żyje. Niedorzeczne przekonania czy wąskie horyzonty myślowe są szybko weryfikowane i nierzadko krytykowane. Krytyka ta, zewnętrznej presja, jest czynnikiem skłaniającym do znalezienia jak najlepszego klucza interpretacji obserwowanego świata.
Możemy wyróżnić dwa rodzaje światopoglądów – zmienny (zaściankowy) oraz niezmienny, stały (ostateczny). Zaściankowy światopogląd uwarunkowany jest ograniczonymi horyzontami myślowymi osoby, niedostateczną wiedzą o świecie, czasami ignorancją a czasami niewielkim, lokalnym środowiskiem, w którym dana osoba się obraca. Światopogląd ten jest też chwilowy, podatny na zmiany w obliczu poszerzenia się wiedzy czy horyzontów patrzenia na świat. Zaś światopogląd ostateczny – jak sama nazwa sugeruje – ma w sobie element niezmienności, stałości, zawiera on w sobie na tyle szeroką perspektywę, że nie ulegnie zmianie w obliczu pojawiających się nowych zmiennych lub faktów. Widać zatem wyraźnie, że to światopogląd ostateczny jest tym, do którego posiadania naturalnie dąży człowiek. Jeśli uda się mu znaleźć zestaw aksjomatów i przekonań na temat rzeczywistości, pozwalających na satysfakcjonujące wyjaśnienie każdego możliwego wydarzenia, nie będzie musiał prowadzić dalszych poszukiwań. Rzecz jasna presja społeczna jest tylko jednym z czynników, które nakłaniają osobę do poszukiwań – wiele osób szuka ostatecznego poglądu na świat ze zwyczajnej intelektualnej uczciwości, zdając sobie sprawę z pojawiających się niekiedy sprzeczności w posiadanych przekonaniach.
Konieczne jest tutaj doprecyzowanie kwestii “ostateczności” czy też niezmienniczości światopoglądu ostatecznego. Oczywiste jest, że pojedyncza osoba nie jest w stanie posiąść całej istniejącej wiedzy o świecie. Nie chodzi przy tym tylko o wiedzę obecnie już przez ludzkość posiadaną – choć i to przekracza możliwości jednego umysłu – ale też o każdą, teoretycznie możliwą do uzyskania w przyszłości wiedzę o świecie. W związku z tym światopogląd ostateczny musi być zestawem przekonań, pozwalających na satysfakcjonujące wyjaśnienie całej możliwej wiedzy, ale z konieczności, nie będzie całej tej wiedzy w sobie zawierał. Zatem również i tutaj istnieje pewne pole na uszczegółowienie, wyraźniejsze dookreślenie wraz ze wzrostem posiadanej wiedzy. W takim przypadku nastąpi wzrost dokładności w opisie poszczególnych zjawisk czy problemów. Jednak co do zasady, aksjomaty i fundamentalne przekonania na temat natury świata nie mogą w takim zestawie przekonań ulec zmianie.
Wielokrotnie w historii ludzkości podejmowano próby sformułowania światopoglądu ostatecznego. Od czasów starożytnych służyć do tego miała filozofia, “umiłowanie mądrości” – szukająca prawdy o świecie i mająca udzielać odpowiedzi na pytania najbardziej nurtujące człowieka. Powrót do formułowania światopoglądu wyłącznie w oparciu o konkretną filozofię nastąpił niewątpliwie za czasów Oświecenia, w którym to okresie na piedestał podniesiono wartość i możliwości ludzkiego rozumu. I dziś podejście takie ma grono zagorzałych zwolenników.
Równocześnie od czasów położenia przez Izaaka Newtona podstaw pod fizykę klasyczną nastąpił szybki rozwój nauk przyrodniczych. Znacznie lepsze rozumienie mechanizmów i praw rządzących funkcjonowaniem świata stanowiło dla wielu istotny impuls do oparcia światopoglądu właśnie na osiągnięciach nauki. Wraz ze wzrostem wiedzy naukowej, stała się ona jednym z głównych punktów odniesienia dla myślicieli, a później też dla zwyczajnych ludzi. Współcześnie takim punktem odniesienia bywają nauki kognitywne, fizyka współczesna ze szczególnym uwzględnieniem mechaniki kwantowej i Ogólnej Teorii Względności, teoria informacji czy logika matematyczna. Nawet nieświadomie człowiek posługuje się dziś miarami liczbowymi, podejmuje swoje decyzje w oparciu o fakty i dane, szuka doświadczalnego potwierdzenia dla swoich przekonań – które to zachowania są przynależne właśnie do metody naukowej. Nie dziwi zatem częste odwołanie do nauki w różnych światopoglądach. Niewątpliwie też każdy zestaw przekonań musi się jakoś do odkryć naukowych odnieść – czy to pozytywnie, czy nie.
Nauka bardzo dokładnie opisuje świat i tym samym pozwala na lepsze zrozumienie go. Jednak wiążą się z tym poważne konsekwencje, dotyczące relacji nauki i światopoglądu. Historia pokazuje, że wiedza uznawana za pewną w jednej epoce, może bardzo łatwo się zdezaktualizować i w następnej epoce być potraktowana jako niczym nieuzasadnione, aprioryczne przekonanie. Dowodzi tego, chociażby proces formułowania Ogólnej Teorii Względności. Teoria ta obaliła przekonania uznawane wcześniej za pewne – absolutność czasu i przestrzeni oraz rozdzielność tych pojęć od siebie.
Mający swój wkład w rozwój tej teorii Herman Minkowski stwierdził: od tego momentu przestrzeń i czas wzięte osobno skazane są na odejście do świata cieni, i tylko pewna ich jedność pozostanie niezależną rzeczywistością[I].
Co więcej, poza nielicznymi wyjątkami nikt wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że absolutność czasu i przestrzeni jest poglądem, który może być poddany pod krytykę. Również sam Albert Einstein, autor wspomnianej już, przełomowej Teorii Względności nie był w stanie pogodzić się z konsekwencjami odkryć z innej gałęzi fizyki – mechaniki kwantowej – które to odkrycia wiodą do indeterminizmu. Einstein dał wyraz swoim przekonaniom słynnym zdaniem: Bóg nie gra w kości. Przytoczone przykłady ukazują, jak niepewna jest wiedza, względem której wysuwa się postulat niezmienności czy ostateczności. Tym samym jasne jest, że sformułowanie światopoglądu ostatecznego w oparciu o dane naukowe jest niemożliwe. Próba taka rozbija się o to samo, co czyni naukę tak skutecznym narzędziem opisu świata – jej zmienność i rozwój. Z naszej perspektywy „wiedza pewna” społeczeństw w XVII, XVIII czy XIX wieku budzi jedynie wyrazy politowania. Tym bardziej śmieszyć mogą formułowane w tamtym okresie przekonania, że proces krystalizacji wiedzy na temat świata wkrótce się skończy. Znamienne jest tutaj zdanie wspomnianego już Newtona, który – mimo iż wymieniany jest jako jeden z największych odkrywców wszech czasów – przekonany był, że opisane przez niego prawa dynamiki to pełna wiedza o świece, a jego potomnym pozostaje co najwyżej doprecyzowanie tych praw i zastosowanie ich do szczegółowych przypadków. Dziś widzimy, że nie mógł się bardziej mylić, a jego autorytet i przekonania doprowadziły do zastoju w angielskiej nauce na wiele dziesięcioleci.
W podobnej sytuacji do swoich młodszych sióstr – fizyki i matematyki – znajduje się filozofia. Mimo iż jest w niej więcej miejsca na aprioryczne założenia niż w naukach szczegółowych, to jednak rozwój dyscyplin przyrodniczych ma wpływ również i na nią. Innymi słowy, aksjomaty i niepodważalne twierdzenia wbudowane w światopogląd również tutaj, na gruncie filozoficznych rozważań, mogą ulec dezaktualizacji. Jak pokazuje historia – właśnie tak się dzieje. Można przykładowo podziwiać Arystotelesa za jego wkład w późniejszy rozwój myśli czy też inspirować się jego pracami. Nikogo jednak współcześnie nie przekona jego nauka o budowie świata z czterech elementów (czy też żywiołów), bo nasza wiedza przeczy takiemu podziałowi. A zatem, mimo iż poznanie świata przy pomocy nauki nie jest w stanie dać wiedzy pewnej, niemożliwej do podważenia w kolejnych odkryciach, to jednak jest w stanie sfalsyfikować błędne przekonania na temat świata – takie, które nie mają pokrycia w rzeczywistości. Jest to o tyle istotne, że współcześnie istnieje wielka różnorodność prądów myślowych czy filozofii, wątpiących w możliwość osiągnięcia jakiejkolwiek wiedzy. Podejście takie wiedzie rzecz jasna do wewnętrznych sprzeczności i rozejścia się rzeczywistości i przekonań na jej temat w dwóch różnych kierunkach.
Widać zatem, że poznanie nasze jest ograniczone z dwóch stron. Z jednej strony rozwój nauk może wywrócić ustalone przesądy na temat świata, nawet jeśli były one uznawane za absolutnie niepodważalne. Zatem formułowanie światopoglądu, który ma być niezmienny wyłącznie w oparciu o dokonania współczesnej nauki, zdaje się ignorować historię tejże nauki, historię obalania kolejnych błędnych przekonań. Wielką naiwnością jest sądzić, że nauka jest już bliska uzyskania ostatecznych odpowiedzi na pytania na temat świata. Tendencja jest raczej przeciwna – tzn. każda uzyskana odpowiedź na temat świata prowadzi jedynie do większej ilości pytań… Z drugiej strony zaś, rozwój nauki może w sposób ścisły pokazać błędność pewnych koncepcji – zatem jakąś wiedzę o świecie jesteśmy w stanie posiąść. Przykładowo, można prowadzić w nieskończoność rozważania na temat natury praw fizyki (które to rozważania nigdy nie doprowadzą do osiągnięcia wiedzy niepodważalnej), ale wszyscy rozumieją, że upuszczony przedmiot spadnie na ziemię.
Warto jeszcze dodać, że poznanie człowieka z samej swojej zasady jest ograniczone. Jako byt skończony, ze skończoną możliwością rozumienia, ze skończoną pamięcią, ma już w samej swojej naturze nieprzekraczalne bariery epistemologiczne. Snuć można oczywiście marzenia o homo digitalis – nowym, lepszym człowieku, który dzięki implantom cybernetycznym osiągnie lepsze możliwości rozumienia. Można również upatrywać przyszłości ludzkości w całkowitym transferze świadomości na wirtualny nośnik. Pozostawmy na boku kwestię czy takie propozycje są fizycznie możliwe do zrealizowania – a jeśli tak, to w jaki sposób. Pozostawmy również kwestię etyczne, dotyczące natury tak zmodyfikowanych czy „przetransferowanych” osobników. Jeśli bowiem chodzi o możliwość uzyskania poznania pewnego, a w ostateczności sformułowania ostatecznego światopoglądu, wystarczy zauważyć prostą prawidłowość: jeśli Wszechświat jest nieskończony (a zdaje się, że właśnie taki jest), to wychodząc z naszego skończonego, ograniczonego poznania, w żaden sposób nie jesteśmy w stanie dojść do poznania absolutnego. Zaczynając od skończonej wartości, w skończonej liczbie kroków, nie da się osiągnąć nieskończoności – zawsze będzie się do niej jedynie dążyć, ale zawsze będzie się do niej tak samo nieskończenie daleko.
Warto tutaj również przytoczyć jedno z bardziej znamiennych twierdzeń logiki matematycznej, Twierdzenie Limitacyjne Gödla. Pokazuje ono, że dowolny, niesprzeczny system formalny nie zawiera w sobie pełnego zbioru twierdzeń, należących do danej teorii. Innymi słowy, zbiór zdań możliwych do udowodnienia w ramach pewnego niesprzecznego systemu nigdy nie będzie tak samo liczny, jak zbiór wszystkich zdań prawdziwych teorii. Na temat zastosowania analogii twierdzenia Gödla do innych dziedzin niż matematyka toczą się dyskusje. Wskazuje ono jednak na istotny problem – nawet jeśli istnieje Teoria Wszystkiego, zawierająca w sobie wszystkie informacje o funkcjonowaniu Wszechświata (czyli teoretyczną unifikację wszystkich praw fizyki), to wysoce wątpliwe, iż uda się taką Teorię sformułować.
Podsumowując zatem powyższe rozważania, próba oparcia światopoglądu ostatecznego na wynikach badań naukowych czy pewnych koncepcjach filozoficznych – a zatem ograniczonych, ludzkich przemyśleniach – musi być skazana na porażkę.
II część rozważań na łamach naszego blogu ukaże się już wkrótce!
________
[1] H. Minkowski, Space and Time, [w:] H.A. Lorentz, A. Einstein, H. Minkowski, H. Weyl, The Principle of Relativity, Dover, New York 1952, s. 75. Cyt. za: W. Grygiel, Jak scena stała się dramatem. Filozofia w kontekście teorii względności, Copernicus Center Press, Kraków 2021, s. 91.
Fajnie jest czytać ciekawe artykuły. Jeszcze fajniej być częścią grupy, która te artykuły pisze! Komentuj, dyskutuj, nie przegap nowości. Zapraszamy!
Dołącz do nas